3/99 – Jak wygląda rynek AI? Czy AI będzie tworzyć lepsze obrazy i video niż człowiek? Artur Kurasiński

Dzisiaj zapraszam Was do wysłuchania trzeciego odcinka. Moim i Waszym Gościem będzie Artur Kurasiński. Twórca, przedsiębiorca i inwestor, który dzieli się swoimi doświadczeniami ze startupami, technologią i biznesem. Publikując książki. Wydając newsletter. Od czasu do czasu – nagrywając również podcasty. W kontekście #AI – wielki fan Midjouney. I właśnie o Midjourney będziemy rozmawiać dzisiaj. Chociaż nie tylko.

O czym rozmawiamy?

  1. O eksperymentach – tym, jak za zaczęła się przygoda Artura z AI?
  2. Skąd pomysł na Midjourney?
  3. Jakie prace może zautomatyzować? Czy zastąpi grafików? Jaka jest rola API?
  4. Co możemy tworzyć?
  5. Jak tworzyć dobre prompty?
  6. Jak zacząć?
  7. Czy można być artystą w Midjourney?

    I wiele innych…

Obrazy stworzone przez Artura

Notatki

Audio: Kamil Soldacki

Grafiki: Artur Kurasiński & AI

Transkrypcja rozmowy

Disclaimer. Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku – mała uwaga dotycząca transkrypcji rozmowy. Jak się pewnie domyślasz – transkrypcja została przygotowana z wykorzystaniem magii LLM. Proszę o wyrozumiałość, gdyby pojawiły się w niej niewielkie błędy, literówki, etc. Żeby mieć pewność co do wszystkich wypowiedzi – polecam posłuchać, zamiast czytać. Ukłony.

Karol Stryja: Witam Cię serdecznie, Arturze. Super przyjemnie gościć Cię w 99 Twarzach AI. Słuchaj, jesteś znany na polskim rynku, jeżeli chodzi o, wiesz, przedsiębiorczość, o twórczość. Dla tych, którzy być może Ciebie nie znają, jak byś siebie zdefiniował? Jak byś siebie przedstawił? Kim teraz jesteś?

Artur Kurasiński: Ja mam problem bardzo duży z tym, dlatego że strasznie dużo czapeczek takich opisowych noszę na głowie. I najczęściej mówię o sobie, że jestem przedsiębiorcą, inwestor, twórca. To najlepiej oddaje to, w czym obecnie najwięcej czasu spędzam, czyli po prostu grzebię w swoich pitach, citach, wysyłam różne kwity do… Urzędów Skarbowych, bo mam na głowie pięć spółek, które prowadzę i jestem zaangażowany w nie w taki sposób, że to właśnie wszystkie, całą korespondencję plus rozliczanie co miesiąc robię ja. Dodatkowo staram się cały czas trzymać rękę na pulsie i pracować na swoją sportową, jak to się ładnie określa, emeryturę, czyli bierze w to, że te pieniądze, które gdzieś tam mi się udaje zarabiać, na takim poziomie obecnie pozwalającym mi przeżyć. Powinno się dawać odłożyć finałowo, żeby można było zainwestować w jakieś niewielkie przedsięwzięcie w takim bardzo wczesnym etapie, które da mi stopę zwrotu taką, że będę mógł bez patrzenia na ZUS w Polsce dożyć 80. roku życia. A jestem też twórcą dlatego, że tworzę, mam ogromną chęć i cały czas mi gdzieś tam w serduszku to gra, że tworzę różne rzeczy, a to komiksy, a to książki, a to jakieś wydarzenia, a to jakieś inicjatywy, które mają w stanie tam spowodować trochę fermentu właśnie w polskim środowisku startupowym, więc mam jeszcze w sobie taką chęć do robienia rzeczy. No i nie określiłbym siebie jako artystę, broń Boże, ale twórca myślę, że to jest taki dobry słowowy tryb, który by mnie tutaj dobrze ustawiało.

Karol: A jak mają się do tego eksperymenty?

Artur: Wiesz, to eksperymentuję cały czas, bo sytuacja jest tak dynamiczna, że no nie można powiedzieć, że, wiesz, playbook, który się nauczyło pięć lat temu, on nadal jest… Znaczy, gdybym może, nie wiem, działał w branży mięsnej, chociaż też… Nie, właściwie wszystkie branże są tak zdystryptowane, jak to się ładnie nazywa, po startupowemu, czyli coś wjechało dużego, albo zmiana pandemiczna, albo inflacja, albo wycofanie taniego pieniądza z rynku. I ludzie nie wiedzą, co z tym dalej robić. Nie ma już takich bezpiecznych nisz. Nawet inwestowanie w mieszkania stało się problematyczne. Flipowanie ich, nawet proste rzeczy typu, że po prostu miej jakiś unikalny towar, go sprzedawaj w Polsce. Zawsze coś się będzie wydarzyło takiego, znaczy wydarzy, że ty nagle uznasz, że to jest naprawdę… lepiej być po tej drugiej stronie. Ta trawa jest zawsze zielona gdzie indziej. Więc eksperymentowanie po prostu jest na chwilę obecną taką cechą immanentną biznesu. Ja staram się po prostu nie popaść w takie ani samo zadowolenie, ani nie uznać, że o, to już nie dla mnie. Czyli jeżeli się pewnego dnia obudzę i przeczytam, nie wiem, na dziesięć newsów osiem będzie takich, których nie zrozumiem. To jak na przykład to było z kryptowalutami, że ja po prostu łapałem się za głowę, bo to były jakieś totalne bzdury, które nam się pojawiały, a ludzie to łykali jako prawdę objawione. I naprawdę tam po prostu waliło fejkiem, ściemą i fraudem. Ja już nie wiedziałem. W pewnym momencie naprawdę ja uważałem, że coś jest nie halo z tym światem, ale być może też ze mną. I na szczęście okazało się, że uf, po raz kolejny miałem rację. I to było jednak wielkim przekrętem. Ale dlatego tak bardzo…

Karol: Mówisz o NFT?

Artur: Mówię o wszystkim, wiesz co, bo krypto nie jest tylko NFT, ale tam było wiele takich prądów, które po prostu mi się wydawały potwornie dziwne, że to ktoś w ogóle bierze i chce na tym budować biznes, bo one… Wiesz, budowanie DAO, czyli rzeczy, które miały mieć tak na przykład to było współdzielnie i można było to na prawie polskim zupełnie normalnie oprzeć. Ale ktoś się upiera, że to będzie, wiesz, tokenizacja. Decentralizacja. I ten właśnie element, wiesz, tego web3 fascynował mnie przez dwa miesiące, bo mówię, kurde, jak będzie to pięknie, jak będzie fajnie. A po dwóch miesiącach okazało się, że wjechały małe i duże misie i po prostu sobie to wszystko pozagarniały i one tym pozarabiały. I moje wkurzenie właśnie było na to, że znowu była piękna idea, a ktoś ją tak docisnął do gleby i skomercjalizował na takim chamskim, złym, wulgarnym, a przede wszystkim nielegalnym poziomie, że teraz wiemy o niedobitkach, którzy cały czas chodzą po rynku i coś mówią, ale oni chyba sami w to nie byli.

Karol: Tak samo jak z NFT.

Artur: NFT jest przykładem klinicznym, bo to już była, wiesz, taka spekula i takie oszukiwanie na tak masową skalę. Niestety z powodu skomplikowania samej technologii nie jesteśmy w stanie udowodnić większości tych przekrętów. Ale na rynku polskim widać, jest kilka biznesów, które na tym wyrosły. Misie różnego typu i wiesz, przekręty, ściemy oraz ordynarne po prostu łamanie prawa. UOKiK nie reagował, KNF nie reagował. Dopiero po długim czasie zaczęły być jakieś tam prowadzone śledztwa, ale nadal one nie są zakończone z efektem. NFT dla mnie już było takim znakiem, że ratuj się kto może. Wiem, że parę osób na tym zarobiło, ale głównie to jednak było wyciąganie kasy, taki landgrabbing klasyczny, więc podchodzę z dużą nieufnością do takich kompletnie nowych rzeczy. Tak samo z metaverse uważam, że to po prostu było od samego początku błędne.

Karol: Metaverse, sam mam jeden wielki znak zapytania.

Artur: Ale wiesz, nie musisz mieć, bo tam nie ma tego i nie będzie. Wystarczy sobie wziąć, przeczytać książkę, która bardzo dobrze to opisuje. Po polsku się nazywa Metaverse i jest to książka, w której autor, pan Bell, pokazuje dokładnie, jak wyliczając moc obliczeniową komputerów, o ile byśmy mogli ją nawet zwiększyć, co to znaczy, że ten metaverse mógł zaistnieć. Jeżeli oczekujemy grafiki na poziomie przeciętnej jakości z gier wideo w czasie rzeczywistym, to nie masz takiej mocy obliczeniowej na świecie. Google tego świata, Amazone i Netflixy, które bawią się w streaming gier, nie są w stanie tego zapewnić, więc nie ma możliwości zrobienia takiego metaverse na poziomie takim, którym Mark Zuckerberg sobie imaginuje i pokazuje czasami w swoich filmikach.

Karol: Ale jak zobaczyłem entuzjazm, ekscytację i energię, którą miał 12-latek, który kupował ode mnie okulary, to zastanawiam się, co będzie za te 10 czy 15 lat.

Artur: Słuchaj, dobrze, ale ja też miałem okulary najpierw do wsadzenia do telefonu, potem nawet przez jakiś czas testowałem zwykłe okulary. Mianowiano się kilka wariantów Okulusa. To nie jest coś, co w żaden sposób jest z tobą w stanie być przez dłużej niż kilkadziesiąt minut. W Metaverse, takim pojęciu, i tak samo wirtualna rzeczywistość na chwilę obecną, nie jest możliwa do upowszechnienia się. Ludzie nie będą z tym chcieli wchodzić w interakcję. Nie masz, nawet jeżeli miałbyś jakieś super aplikacje, jestem bardzo, bardzo, bardzo ciekaw co się stanie z Applem, bo oni wchodzą w to, zrobili all-in i pchają tego swojego pro. Natomiast to się niewiele różni od tego, co my znamy. Zatem umówmy się, ludzie chcą wchodzić w interakcję. Pandemia nam to bardzo dobrze pokazała. Zoom sucks, nie chcemy siedzieć na Zoomie, chociaż mamy super grafikę, ostro jak nóż. My chcemy się spotykać.

Karol: Najlepiej tego doświadczyłem, bo na początku pandemii zbudowałem community międzynarodowe i zobaczyłem, jak tak naprawdę ta energia, która w pewnym momencie była gigantyczna i działaliśmy w 14 krajach, siedząc na Zoomie, jak tak naprawdę ludzie stali się tym zmęczeni i odwrócili się do tego życia rzeczywistego.

Artur: I absolutnie uważam, że w tym wypadku technologia pokazuje, że to jest tylko namiastkę, taki erzat z naszych interakcji. I nie wierzę w to, żeby się zadziało to masowo. Tak jak wierzę w to, że ludzie chcą korzystać z komórek, bo to jest bardzo intymne, fajne, ale masz podstawowy problem. Jak się japisz w ten telefon, to po prostu walniesz głową gdzieś na przejściu dla pieszych. Albo cię walnie samochód, albo ty się wywrócisz. Ja o tym wiem, więc możemy sobie to odpalić jadąc autobusem, możemy sobie odpalić siedząc w poczekalni dentysty. No i jak ktoś do nas zadzwoni i tam czasami możemy popracować. Ja pracuję dużo na telefonie, a dlatego, że po prostu bardzo dużo czasu spędzam poza komputerem i staram się dużo czasu po prostu nie spędzać w domu już. Ale nikt nie będzie non-stop pracował na telefonie, bo masz podstawowe problemy. Masz za mały wyświetlacz, masz dużo ograniczeń. To nie jest urządzenie, które pozwala ci odpalać, wiesz, trzy Excel’e wokół siebie, przerzucać pliki. I może, wiesz, jak ktoś powie mi, no wiesz, ale do tego właśnie potrzebujesz wirtualnej albo rozszerzonej rzeczywistości, to może bym się przekonał, ale znowu, to nie jest tak, że ja bym chciał się patrzeć, wiesz, w ścianę przez ileś tam godzin. Pytanie, czy to tak naprawdę nie jest komplikowanie rzeczywistości, a nie… Apple Vision Pro będzie w przyszłym roku prawdopodobnie, bo już Apple się teraz zarzeka, że zaczęli to testować i mają problem z budowaniem dostarczenie, więc może nie w przyszłym, może za dwa lata, natomiast jeżeli Apple’owi się nie uda tego w jakiś sposób spopularyzować, demokratyzować, to myślę, że reszta rynku może zapomnieć. Bez takich setek miliardów dolarów, które oni mają, nikt nie będzie chciał, żeby do tego startowały. Także metaverse is dead, można powiedzieć bardzo śmiało. On wróci, ale w jakiejś postaci innej niż to prezentuje obecnie meta. Być może jeżeli chodzi o gaming… Wiesz co, ale właśnie gaming pokazał go pierwszy, że go nie interesuje to.

Karol: Naprawdę?

Artur: No nie, no pokaż mi grę, która jest na VR’owa, która jest powszechnie znana. Jest jedna, ale jest od twórców… Wiesz, to zupełnie nie jest moje… Value. Nie stary, nie ma. Nie ma, nie ma. Właśnie to jest największa… Wszyscy myśleli, że gaming będzie pierwszą DigiNode’u, której Metaverse wyjedzie, czy też wizualna rzeczywistość. Nie, wjechał i się już z tym wygodnił.

Karol: Najlepsza, stara, dobra klawiatura.

Artur: Telewizor, monitor, klawiatura, myszka albo duży telewizor i pad. I to jest to, co ci jest potrzebne. Ale absolutnie nie to, żebyś miał… Znaczy, ja wiem, że to się dziwnym wydaje, bo jak już jesteś w tej grze, to chciałbyś, wiesz, poczuć fizyczność, ale… to przeczy sobie, no nie będziesz biegał w grze, bo masz pokój, którym się przewracasz o meble. Więc co, będziesz stał? No to musisz tego urządzenie za dziesiątki tysięcy dolarów, które symuluje ci przechodzenie, w sensie poruszanie się. Znamy wchodzić w to, że żeby oddać dobrze tą imersję w metaversie, czy w jarze, to musisz mieć tyle gadżetów tak drogich, a ty chcesz postrzelać do obcych. No to kurde, to jak co jednak pada i telewizor, i wiesz, wyparł mistrzem. Więc nie, więc to zostawmy. Natomiast no, w przeciwieństwie do tego wszystkiego, świetnie mi się jawi, zresztą chyba szef Forrestera ostatnio wystosował, to było genialne. Wszystkie media, obiegła informacja w zeszłym tygodniu, że szef dużego koncernu powiedział, wszystko stawiamy teraz. Rzadko nam się zdarza, że jako grupa doradców mówimy o pewnej technologii, która jest z nami niedługo, że po prostu musimy, nie to, że my, tylko wszyscy wy, nasi klienci, musicie w to wejść, tu i teraz. Po raz pierwszy to mówimy. AI, generatywna sztuczna inteligencja, wchodźcie w to teraz, bo ten statek szybko odpłynie. Po pierwsze, i właśnie to było podane, metaverse to było dla graczy, ale odbili się. Krypto było dla spekulantów, skończyło się kiedy to padło, bo się skończyły właśnie pieniądze tanie w postaci. Były niskie stopy, to były kryptowaluty. Jak już nie było pieniążków, to nagle się okazało, że pęka ta bańka. A AI jest dla wszystkich, dlatego że ja mogę z tego skorzystać. Nawet korzystałem z tego od wielu, wielu lat. Może nie z generatywnej, ale z algorytmów. I żyjemy, i fajnie nam się zamawia jedzenie, Ubera, nowe filmy na platformie streamingowej i nie musi nas nic przekonywać, że po prostu to jest coś, co poważnie zmienia nam życie. Więc generatywna szersza inteligencja rozjedzie te wszystkie, jeszcze bardziej te kolejne. Ja nie mam w ogóle wątpliwości do tego, że ludzie, z którymi spotykam się w szkole i mówię o tym, Ja nie muszę ich mówić, że to jest dla nich. Oni sami się go pytają, jak mają z tego korzystać. To jest ta podstawowa różnica.

Karol: No dobrze, Artur. A tak naprawdę pamiętasz, kiedy zaczęła się twoja przygoda z AI?

Artur: Jest to tak. Śmieszne jest to, że w dwóch projektach, w których obecnie jestem zaangażowany tak praktycznie full time’owo, AI pojawiło się 5 lat temu w jednym, a w drugim pojawił się 3 lata temu. Jeden to była gra planszowa, która wykorzystywała budowa stacji kosmicznej czy kolonii pozaziemskiej z budynkami, które przyłączałeś, one się łączyły i to była duża ilość elektroniki w środku. Jedna główna, taki HQ, główny budynek miał dosyć spory komputerek. I zaczęliśmy kombinować, że może to będzie kiedyś przydatne do czegoś, ale za bardzo nie wiedzieliśmy co. I tam wsadziliśmy sieci neuronowe. I ten budynek de facto symuluje bardzo dużo rzeczy. Na przykład jak są zamieszki, to wiemy dokładnie ile osób w nich bierze udział. Mamy wyniki i tak dalej. Także z gry planszowej mamy możliwość wyjścia w totalny świat cyfry. I to wizualizujemy za pomocą aplikacji, która towarzyszy grze. I to był jeden projekt, który toczył się gdzieś na boku, myśmy dużo rzeczy poznawali, ale w ogóle jeszcze tu nikt nie wiedział, że generatywna i sztuczna inteligencja istnieje i w ogóle będzie jakimś trendem. W drugim projekcie, który odpaliłem trzy lata temu, okazało się, że chcemy bardzo stworzyć proceduralne generowanie mapy i treści do osób grających w gry roleplaying. Mapy i treści. Czyli tworzysz scenariusz. Określając bardzo proste rzeczy typu niech trwa godzinę i na przykład poziomy postaci niech są takie a nie inne. Naciskasz klawisz generuj i nasz system… Z punktu widzenia gracza, tak? Z punktu widzenia gracza, tak.

Karol: Czyli ja definiuję, w co tak naprawdę chcę zagrać.

Artur: Zatrzymujesz loch z potworami, ze skarbem, ze wszystkimi zmiennymi, łącznie z treścią, która jest ciekawa i wszystko jest tam wplecione, typu że ten level boss będzie tu i tak dalej. No więc myśmy na początku chcieli zrobić za pomocą bardzo skomplikowanych, ale jednak dosyć prostych proceduralnych algorytmów. No i dwa lata po tym, jak otworzyliśmy, bo to był projekt wspierany przez Kickstartera, czy zwieliliśmy kasę połącząc z Kickstartera, okazało się, że hej, jest coś takie jak Generative and AI. I to jest dokładnie to, co my chcemy robić. Więc szybko się przestawiliśmy z robienia, wiesz, skryptów w Pythonie na robienie czegoś poważniejszego. Niestety na chwilę obecną jesteśmy trochę przerażeni komplikacjami związanymi z prawem, bo technologicznie jesteśmy w miarę blisko już tego przełomu i tego, co chcemy. Natomiast prawnie nie bardzo jeszcze możemy coś realnie z tym zrobić, dlatego że wszystkie modele językowe, z których korzystamy, oprócz jednego, oprócz Blooma, są skażone. One nie są obecnie możliwe do bycia legalnie. W Unii Europejskiej ten AI Act zmieni bardzo dużo. Jeżeli ktokolwiek będzie chciał na tym rynku cokolwiek działać naprawdę tak na poważnie, to będzie musiał po prostu być możliwym do pokazania wszystkich bebechów. Żaden z obecnie obowiązujących modeli językowych, ani Google, ani Lama, Facebooka, ani OpenAI czy GPT nie mogą powiedzieć, że są legalne, ponieważ są trenowane na źródłach, które są kwestionowalne. I coraz więcej będzie mi przypadków, że wydawcy, autorzy, różne osoby będą kwestionowały to, hej, ale wy się mi nie poprosili o zgodę, a tutaj w tym korpusie danych jest moja książka albo moje książki. Więc tego się na razie boimy. Ale to jest do rozwiązania. Ktoś będzie musiał coś z tym zrobić. Moim zdaniem duże korporacje po prostu wydadzą po kilkanaście, kilkadziesiąt miliardów więcej pieniędzy. No i skończy się tak, że przetrenują to. Chyba, że, w co nie wierzę, pójdą na takie noże z Unią Europejską, że będą starały się udowodnić, że jednak ukradzenie komuś pracy i wytrenowanie algorytmu to jest nic złego. To jest użytek dozwolony na przykład. To się nie zdarza.

Karol: Wszystko jest możliwe.

Artur: Oczywiście to jest, tylko że pamiętaj o tym, że po drugiej stronie stoją też duże korporacje, które będą broniły swojego prawa autorskiego do bardzo dużej ilości rzeczy. I tu już mówimy oczywiście o wydawcach newsowych, bo od nich też było brane informacje. Mówimy o dużych domach, dużych publish house’ach, które mają ogromne przełożenie na rynek. Wiesz, wydawca Harry’ego Pottera nie pozwoli sobie dłuchać w kaszę, żeby mu wiznąć taki kontent sprzed nosa. Tu się zderzają interesy ogromnych big korporacji technologicznych z ogromnymi korporacjami medialnymi, które będą w ścisku i tu nikt nikomu nie będzie chciał popuścić.

Karol: Ja właśnie sobie zdałem sprawę z tego, jak ważne będzie całe IP. To jest nowe złoto, tak naprawdę.

Artur: To jest, kontekst jest taki, po raz kolejny to wierzę. I nic z tym nie zrobisz, dlatego że nie to, że kogoś przeproś, no pomyśl sobie, że masz kilkadziesiąt tysięcy autorek i autorów, którzy mogą ci udowodnić i każdego dnia ktoś ci będzie nowo udowodnił. I co, będziesz każdemu z nim się sądził? I co, dawa mu po milionie dolarów? No to wiesz, w pewnym momencie zbankrutujesz, bo tych ludzi, którzy do ciebie będą przychodzili, oni czesali internet. Tam są dane nas wszystkich. Są fora dyskusyjne. Każdy z nas może powiedzieć, hej, moje zdanie jest użyte. Dlaczego bez mojego pozwolenia? I będą mieli rację. Bo na chwilę obecną właśnie to, co zostało zrobione. To był klasyczny landgrabbing. Korporacje wchodziły i mówiły, będziemy się o to martwili później. Trochę dziki zachód, co? Oczywiście, ale wiesz co, do tej pory to działało, bo pamiętam jak powstał na przykład YouTube, bazujący na nielegalnych i kradzionych utworach, gdzie ludzie wrzucali wszystkie rzeczy, którymi się, no na pewno to nie było u rodziny, u babci. Tak samo w Polsce mamy przypadki paru serwisów, które bardzo dobrze sobie radziły. Początki O2, też niewiele osób już może pamięta, ale tam też były treści nie do końca związane z tym, co można było powiedzieć, że to jest legalne. To jest półka giełdowa, dokładnie, która wyrosła na serwisie, który delikatnie mówiąc jest kontrowersyjny, tak? Więc dodając to 1 do 2, masz po prostu pejzaż świata startupowo-technologicznego, gdzie fake it till make it było zaraz na drugim miejscu, bo musimy to ukraść, bo inaczej po prostu nie będziemy w stanie złapać tej masy krytycznej.

Karol: A z drugiej strony dziki zachód, w którym głównymi graczami i tak są już teraz duże korporacje, które mają na prawników i całą resztę.

Artur: No wiesz, Amazony, Apple, Google, tego świata, Microsofty. Wszyscy będą chcieli za chwilę mieć tutaj swoją zabawkę. Będą je trawali za darmo, dlatego że wiadomo, że tuningowanie, fine tuningowanie takich modeli językowych, to jest darmowa praca. I tak samo jak zrobił to OpenAI, zapraszając prawie tam 50 milionów ludzi, udostępnił swoją aplikację i ci ludzie dzień w dzień dawali, kontrybuowali swoją pracę, uczyli ten algorytm.

Karol: Teraz się okazuje, że jak ktoś… Ale zobacz, jak zmieniły się na przestrzeni tych ostatnich miesięcy odpowiedzi.

Artur: Bardzo się zmieniły.

Karol: Dużo bardziej zachowawcze.

Artur: Są i myślę, że będziemy mieli do czynienia z coraz bardziej wyrazistymi podziałami. To znaczy będą algorytmy, będą modele językowe, będą specjalne usługi, gdzie będziesz otrzymywał wyspecjalizowane albo inaczej miał do czynienia z wyspecjalizowanymi chatbotami, które będą miały troszkę inaczej, będą przesterowane. Tak samo pewnie jak ty, tak samo ja, korzystamy z wielu AI-ów, tak? Jeżeli chcę napisać dobry tekst, to nie będę brał tylko i wyłącznie czasa GPT, bo czasami ten Jasper albo Copy AI ma fajniejsze pomysły na rzeczy marketingowe. Jak chcę dobrze obsłużyć skrzynkę mailową, to niekoniecznie muszę też właśnie zatrudnić coś takiego standardowego. Tylko może wybiorę jakiś system, który też jest przeszkolony w tą stronę. Tak samo z Midjourney. Ja mogę wziąć dalej, ale powiem szczerze, dużo więcej widzę radości i ludzi, którzy kontrybuowali fajne rzeczy do Midjourney. I ten nagrodź się też już odpowiednio dużo nauczył. Więc będziemy po prostu specjalizowali się. To znaczy my będziemy brali te AI-ki tak na zasadzie właśnie per case. Dlatego to też daje nadzieję, że będzie bardzo dużo AI-ów. Nie będzie jednego dużego.

Karol: Będzie się działo dużo i szybko. Nie ma co ukrywać w najbliższym czasie.

Artur: OpenAI będzie klasycznym innowatorem, a jednocześnie tym, który ma strzały w plecach. Pierwszą osobą, która jest na rynku, ale wszyscy będą ją doganiali, bo OpenAI nie ma takiego wykopanej fosy. Oni po prostu mają bardzo dużą grupę użytkowników, ale to też nie jest tak, że ludzie są zadowoleni z tej usługi, bo ona albo kłamie, bo jest niewyszkolona, chociaż ostatnio ktoś podrzucił, tego jeszcze nie sprawdziłem, natomiast widziałem taką informację, że podobno znowu doszkolili algorytm i już to jest nie 2001, tylko 2002. a tym się kończy pamięć czata GPT. Tylko pamiętajmy o tym, że teraz… 2022. 2022, tak. I że mamy sytuację, w której oczywiście możemy za pomocą pluginów sobie ten internet tutaj dopiąć, no ale nie wszyscy o tym wiedzą, nie wszyscy korzystają z wersji płatnej, bo pluginy są tylko w wersji płatnej. Więc OpenAI wcale nie jest predestynowaną do bycia firmą numer jeden. Co lepsze, być może po raz pierwszy będziemy mieli sytuację, w której open source wygra. Dlatego, że ja do tej pory nie mam dostępu do API czy do GPT na takim poziomie ilości tokenów, jaka mi jest potrzebna. Ale mogę spowodnie sięgnąć sobie po nowe właśnie modele, które są na rynku, ściągnąć sobie i zainstalować, pobawić się i mam o wiele lepiej. One są oczywiście inne. W większości są nie tak doskonałe jak chat GPT. Natomiast ilość osób, która korzysta z tych właśnie… nazwijmy to, nie mainstreamowych rozwiązań, rośnie. I być może będzie tak, że te firmy po prostu nie będą miały za bardzo możliwości już gonienia się. W sensie bramy zostały uchylone. W momencie, kiedy ktoś rzucił pierwszy tą nieoficjalną wersję, nieoficjalną w sensie, że po prostu ktoś rzucił do internetu cały model językowy, cały kod i się okazało, że tam jest taki przepis, że to jest darmowe, w sensie open source’owe i tak dalej, mleko się rozlało. Tego już nikt nie zatrzyma. A tak naprawdę na open source w tym wypadku, w wypadku dużych modeli językowych, i możliwości robienia własnych wersji przetrenowania jest błogosławieństwem. Gdybyśmy cały czas siedzieli w kieszeni korporacji, to mam wrażenie, że… No i tutaj też ciekawe ruchy mety z… No, z Microsoftem. Ale wiesz co, to jest, no, troszkę nie masz już czasu ani możliwości udawać, że cały czas możesz… Gdyby oni trzymali to przy orderach i mówili zapłać, to nikt by sobie go nie korzystał. W związku z tym udostępnili. Microsoft jest happy, bo dzięki temu kupisz sobie Ajur’a. Gdzieś musisz to trzymać. Więc dla nich jest to win. Meta dla nich jest win, ponieważ fajnie tuningujemy i kontrybujemy. Ale z drugiej strony nie masz takiego jednego wygranego. Amazon poszedł w hostowanie. Oni przestali się ścigać. Mają swój model, ale mam wrażenie, że stwierdzili, że przegrali na tym polu. I mają teraz taką Szwajcarię, jeżeli chodzi o hostowanie systemów różnych. Cokolwiek ci jest potrzebne, oni to będą mieli. Microsoft ma Ajur’a, ma podpisaną umowę z OpenAI, która moim zdaniem będzie bardzo forkowała te rozwiązania. Oni będą robili swoje, OpenAI będzie robił swoje, ale OpenAI stał się teraz tak naprawdę chłopcem do bicia i bardzo dobrze, bo nie dość, że przestali być open, to jeszcze dodatkowo sam Altman wykonał tę misję jeżdżenia po Europie i robienia takiego roadshow. I tam grubo było, bo to nie chodziło o to, że on chciał otwierać Ajur’ynowe. Być może, to było 5%. To wszystkim chodziło o lobbying.

Karol: Dokładnie.

Artur: On chciał, żeby po prostu ci duzi, najwięksi premierzy i mocodawcy, jak w Unii Europejskiej, powiedzieli, OK, wy jesteście fajni, nie będziemy was blokowali.

Karol: Swoją drogą, bardzo ciekawe spotkanie z Samem.

Artur: Było to aż tak. Wyglądał jak milion dolarów. Wszyscy chcieli z nim zrobić sobie selfie. Ale też pokazuje jaki jest głód obecnie autorytetów, że ludzie przyszli na gościa. Ja nie widziałem takiego spotkania, wiesz. Byłem na kilku dużych spotkaniach z ludźmi, którzy… Zresztą pamiętasz, spotkaliśmy się. Tak, ale prowadziłem sam spotkanie na Uniwersytecie dla studentów ze współzałożycielem Paypala. Nie było jakiegoś strzału. Była pełna sala, ludzie się nie zabijali, a tu ludzie błagali mnie, czy mam możliwość zorganizowania wejściówki. To było nieprawdopodobne. Sam Altman, kilka miesięcy temu, chyba w okolicy maja, To był jakiś, no po prostu wiesz, to był Dawid Podsiadło skrzyżowany z Elonem Muskiem. I to myślę, że się też już powoli przegina, dlatego że bardzo widzę wyraźnie dwa trendy na rynku. Jeżeli możesz trafić na gościa, który ci powie, generatywna sztuczna inteligencja po prostu jest do kitu, dlatego że kradnie prawa autorskie i ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego, szczególnie to mówią artyści. Albo ktoś mówi, wow, to coś mnie nie wszystko, wyrzuci nas z pracy tak pozytywnie, że uwolni mnie, będę miał super dużo czasu i nagle będę mógł robić wszystko. Takie dwie skrajności. Ja staram się być tech-realistą, czyli ja uważam, że… Tam doleżysz gdzieś pośrodku. W tym sensie, że po prostu uważam, że nie możemy się tak bardzo mocno podgrzewać AI-em, jak robiliśmy to chociażby z social mediami, bo minęło bardzo dużo czasu, zanim zrobiliśmy również bardzo mocno kontrolować i karać Facebooka. I to był ogromny błąd, bo algorytmy rozjechały nas z Facebooka, Instagrama i TikToka. Więc musimy mieć się w pamięci, że te firmy mają absolutnie, robią wszystko, tylko nie chcą ratować demokracji i nasze dobre samopoczucie. One chcą zarabiać pieniądze. Jeżeli to sobie uświadomimy i na nie tak będziemy patrzeli, to gdyby wszystko jest okej. Także regulujmy, walmy w nie, nie pozwalajmy, żeby się wychylały.

Karol: Z każdej strony.

Artur: Wiesz co, one są tak potężne, to są większe podmioty niż państwa, z budżetami, które przekraczają nasz najświętszy.

Karol: I mało osób sobie zdaje z tego sprawę.

Artur: I nie są wybierane demokratycznie. I absolutnie nie są to podmioty, z którymi możesz negocjować.

Karol: A dwa, kompetencje, które są po stronie wielkich korporacji.

Artur: No mogę zmieniać wybory.

Karol: Dalece przewyższają kompetencje rządów, instytucji.

Artur: Nawet Unii Europejskiej, nawet Stanów Zjednoczonych. W związku z tym to jest nie fair, coś tu jest nie halo. Więc AI może to oczywiście zmienić, może to bardzo mocno też niestety umocować. Natomiast liczę na to, że w końcu uposażeni w wiedzę i doświadczenia tego, co stało się w ciągu ostatnich dziesięciu lat, możemy powiedzieć, dobra, idzie duża rewolucja, być może największa w naszej historii, być może to będzie większa niż elektryczność i internet.

Karol: A ja bym powiedział kolejna.

Artur: Ale to przygotujmy się do tego. Nie pozwólmy, żeby te korporacje znowu weszły na ten poziom, wiesz, trzy piętra wyżej i zrobiły hektolitry pieniędzy na tym. Ale słuchaj, a jest na to szansa, myślisz?

Karol: Wiem, że będziesz światem od zawsze.

Artur: No tak, znaczy, że czy jesteśmy w stanie ich blokować? No jesteśmy, dlatego że jako właśnie osoby, które rozumieją to, że jeżeli pozwoli, żeby ludzie robili wszystko w internecie, bo chcą lepiej być pozycjonowani, żeby algorytm ich pokazywał, czyli zrób największą głupotę, żebyś miał dużo lajków, viewsów. No to to powoduje, że tu wszystko zginie, tak? Bo ludzie będą robili każdą głupotę, każdą niegodziwość. Bo po prostu jesteśmy ludźmi, ale jak sterujesz tym, w tą stronę, no to hodujesz sobie legiony ludzi, którzy wiesz, stają rano i myślą tylko o tym, co by tu zrobić. Czy mam zrobić pranka, czy mam zrobić challenge.

Karol: I wyobraź sobie potem średnie czasu spędzonego na TikToku. 20 godzin.

Artur: Dziękuję.

Artur: I to jest średnia.

Karol: Średnia.

Artur: Są ludzie, którzy podejrzewam robią to połowę więcej, czy 200%. I to jest przerażające. Ja obserwuję to u siebie w domu i mam nad tym jakąś małą kontrolę. Staram się coraz więcej. Absolutnie nie wygramy tego wyścigu zbrojeń. To znaczy, nie jesteś w stanie opanować dzieciaków, siebie i społeczeństwa, więc trzeba nałożyć temu po prostu kaganiec. Dlatego ja postuluję, żeby wyłączyć internet. Wróć. Wyłączyć social media dzieciakom do 15. roku życia. Po prostu. I myślę, że wbrew pozorom jest na to przyzwolenie społeczne. I byśmy nawet niektórych polityków przekonali do tego.

Karol: A kojarzysz Jarka Szulskiego? Widziałeś, co zrobił z Liceum Artes Liberales?

Artur: Da się? Da się, tak. Więc przestańmy, wiesz, dać sobie wmawiać, że to wszystko jest… Znaczy, to są niestety bardzo, bardzo uzależniające mechanizmy, które są tak przygotowywane. Twój smartfon jest napakowany amunicją, która ma być wycelowana w twoją dopaminę. I jak się na to złapiesz, to się po godzinie odrywasz od tego TikToka i myślisz, o Jezu, jak z takiego sennego koszmaru. O Jezu, co się stało? W ogóle nie wiem, gdzie jestem. Aha, godzinę spędziłem swipując. No super, tylko właśnie pomyśl… I nie pamiętam co. Nie pamiętam co, bo to są takie mikro, wiesz, uderzenia. To fajnie, daje ci taką odrobinkę ciepełka i ta twoja głowa jest zadowolona. To pomyśl sobie, co te dzieciaki robią.

Karol: Ale śmieszne, że zobacz, że książka też kiedyś była uznawana za diabelską technologię.

Artur: Jakieś to było, jeżdżenie rowerze było, słuchanie radia i fale radiowe. Ludzkość wymyśla wszystko, natomiast pod koniec dnia jesteśmy mądrzejsi, tak? Wiemy dokładnie, co trzeba zrobić, tylko nie ma przyzwolenia społecznego, bo ludzie są jednak wygodni i leniwi, a brakuje nam polityków i liderów, którzy powiedzieli, ja wiem lepiej i niestety, niestety biorę was za ryj. Bo tego ludzie nie lubią, no chyba, że to jest, wiesz, żeby to było jeszcze gorzej tamtym, których oni nie lubią. No to wtedy się zgadzają. Ale tak, żeby to było takie trochę, nie powiedziałbym, że konformistyczne, bardziej chcą, żeby wszystkim było okej, to tu wiesz, to już musi mieć kapitał społeczny zbudowany, zaufanie i tak dalej, czego akurat w Polsce nie ma, w związku z tym my na siebie chętnie patrzymy wilkiem z koso. I jak pokazują badania, to mnie strasznie zaskoczyło. U wszystkich, ale dosłownie u wszystkich wyborców, każdej partii, która jest mainstreamowa, nie tylko na rynku polskim, dodatki socjalne są traktowane jako najgorsze zło. 500+, przestało działać i jest gorzej. Dawanie pieniędzy jest problemem, dlatego że ja dostaję, a dlaczego dostaje on ona? I to jest ten największy… Czyli ja mogę dostać te 500 zł czy 800, ale dlaczego dostaje on tamten Ukraińcy? Dlaczego dostają inni, niepełnosprawni itd. W związku z tym, dopóki my sobie z tym nie poradzimy, że ta zawiści i ten taki brak… No chęć i właściwie, wiesz, pomaganie, no bo niech idzie do pracy, tak? Dlaczego on jest biedny? Bo nie pracuje. Niech idzie do pracy, tak? Ludzie nie pracują sobie z domni z wielu przyczyn, ale patrzenie na nich tylko z perspektywy takiej, bo jest leniwy, bo mu się nie chce, bo jest głupi, tak? Bo się nie uczy.

Karol: Zaczyna się wszystko od budowania świadomości, edukacji, środowiska, w którym się obracasz i tak dalej.

Artur: Wiesz, halo, szkoła, tak? Popatrzmy, jak uczy szkoła i czego uczy szkoła. Szkoła nie uczy tego, aż na pewno nie uczy, jak korzystać… Szkoła uczy być się pracownikiem, tak naprawdę. Wiesz co, to już też mam wrażenie, że to już jest passé, no bo jakim pracownikiem może ci nauczyć być szkoła, kiedy kończysz osiem klas i tak naprawdę ty masz zupełnie dwa różne światy, tak?

Artur: To co ci tam każą, wiesz, Słowacki, Norwid, Bitwa pod Grunwaldem i Piramidy versus najnowszy, wiesz, utwór Taco, Challenge na TikToku plus, wiesz, gdzie się spotykasz z Kukłami. Trzy światy równoległe, nie?

Karol: Absolutnie.

Artur: Który tych światów, wiesz, dostosowuje ci do pracy? Troszkę pewnie ten taki elektroniczno-wodzicowo-internetowy, ale też, wiesz, a pracodawcy oczekują jakiegoś na przykład zaangażowania.

Karol: Kreatywności, zaangażowania, budowania relacji, odpowiedzialności.

Artur: Umiejętności pracowania w teamie, tak? Tego, że jak przychodzisz i się commitujesz, to zrobisz to.

Karol: Pokaż mi szkołę państwową, w której tego wszystkiego nie ma. Dlatego właśnie mówię o tym, Artur. Czekam na twój podcast. Skąd pomysł na to? Bo jak rozmawialiśmy przed naszym spotkaniem, powiedziałeś, że Midjourney to jest twoje centrum zainteresowania, jeżeli chodzi o Generative AI.

Artur: Tak, ja nie jestem programistą, w związku z tym nie umiem robić rzeczy, które są stricte związane z kodem, więc zacząłem bawić się w rzeczy, no, chat GBT, tam jestem w stanie promptować, wiesz, jakieś tam playowanie i tak dalej. Według mnie tam nie ma żadnej magii, w tym sensie, no wiadomo, czasami się nagimnastykować, ale jak już się chce zbudować coś fajniejszego z tego Czecza GPT, po prostu trzeba dopiąć się do app i robić jakieś nakładki. Ale Midjouney jest zupełnie inną parą kaloszy, bo tam naprawdę trzeba mieć troszkę talentu graficznego, troszeczkę. Można oczywiście go obsługiwać kompletnie.

Karol: Bardziej smaku chyba i umiejętności patrzenia, wyobrażenia sobie tego, co chcesz.

Artur: Tak, plus odrobina znajomości fotografii, malarstwa na przykład, żebyś po prostu wiedział w stylu głowy, jaki efekt chcesz osiągnąć. Czyli, że jeżeli chcesz mieć efekt ziarna, to zastosujesz taką przysłonę. Jak chcesz mieć, wiesz, fajne ujęcie, no to jakiś tam plan amerykański, tak? Jakbyś chciał mieć, nie wiem, close-up na twarz, bo widziałeś to w filmie u danego twórcy, no to możesz nawet wpisać sobie, wiesz, że to jest… Myślę kreuje rzeczywistość. Tak, i przy okazji ten mid-journey jest bardzo cierpliwy, więc tam możesz naprawdę, wiesz, prompt zmieniać, na zasadzie pokaż mi jeszcze jedną wersję, jeszcze jedną wersję i możesz siedzieć całymi dniami. I to wciąga. Ja jestem bardzo dużo, dużo tam sobie, wiesz, palę tych tokenów i uważam, że to jest naprawdę fajna szkoła życia. Plus on ci daje mnóstwo wolności, bo możesz robić ciekawe, możesz robić ikony, możesz robić… Ja wykorzystuję grafiki do prezentacji. Właściwie wszystkie moje teraz prezentacje już nie korzystam z żadnych banków zdjęć. Albo w ogóle nie korzystam z żadnych grafik, które pobieram z internetu, tylko sobie, nawet jeżeli wiem, że jest jakaś grafika, która mnie interesuje, to wytwarzam ją jeszcze raz na własną modłę, po to, żeby mieć u siebie i żeby nie musieć tego, wiesz, opisywać, że to jest, nie wiem, copyright, tam Wikipedia, czy tam jakiś twórca. Tylko, że chcę mieć stuprocentowo pewność, że to jest moje, chociaż oczywiście, zgodnie z internautą prawa, nie mogę powiedzieć, że to jest moje. Tylko i wyłącznie człowiek może być twórcą, no a midżurney nie jest człowiekiem, w związku z tym copyrightu nie ma.

Karol: Ale co byś powiedział, gdybyśmy zilustrowali ten odcinek tego podcastu zamiast materiałem zdjęciowym, to grafikami być może… Wygenerowali obrazy.

Artur: Dobry pomysł. No musimy, wiesz, w takim razie pozmóżdżać się, może po audycji, jak, co tam miało być. Jest delikatny problem cały czas z twarzami, ale już na szczęście są sposoby, żeby, wiesz, dobrze odwzorowywać.

Karol: No słuchaj, z Trumpem jakoś sobie poradzili.

Artur: Tak, że Trump jest bardzo popularny, jest dużo jego zdjęć w sieci. Więc takie osoby typu Monroe Trump, Barack Obama, Joe Biden, bez żadnego problemu. Ale spróbuj zrobić coś z Kaczyńskim albo z Dudą. To będzie duży problem. Tak, będzie problem. Te zdjęcia nie będą wychodziły tak dobrze.

Karol: Cofnijmy się. Skąd pomysł na Midjourney?

Artur: Midjourney urzekło mnie tym, że jest bardzo fajnym narzędziem do błyskawicznego wypracowania efektów i naprawdę jestem grafikiem, mogę powiedzieć, już od kilkudziesięciu lat, bo się bawię w tym. Nigdy nie panowałem dobrze w Photoshopa, zawsze mnie to irytowało, że nie potrafiłem osiągnąć takiej biegłości. Ratowałem się jakimiś dziesiątkami innych, mniejszych narzędzi i jakoś to szło, ale… Bo ty jesteś gościem, który ma wizje i pomysły, a być może brakuje ci tego ostatecznego pierwiastka fizycznych umiejętności. Wiesz co, gorzej. Ja po prostu mam przekonanie w wielu wypadkach, że mam jakieś tam pomysły. Najlepiej mi wychodzą współprace z kimś, że wiesz, mam gościa, który jest z Krzyśkiem Domarackim, zrobiliśmy książkę, jak z Łukaszem Olejnikiem zrobiliśmy książkę, jak z kilkoma innymi osobami, gdzie się dobrałem w teamie, z Tomkiem Minkiewiczem, z którym zrobiliśmy komiks. Ja muszę po prostu mieć sparing partnera, który dźwignie trochę odpowiedzialności, z którym się chętnie podzielę przychodami, ale wtedy dopiero mi to wychodzi w takim poziomie, że ja czuję… A ja czuję, jak kreujesz rzeczywistość. Tak, ja jestem tym, który mówi, o, biegnijmy w tę stronę, bo tam jest słońce, ale ktoś musi, wiesz, zbudować tratwę i ją jeszcze tam, wiesz, poprzetykać.

Karol: Wracając do Midjourney, to spróbujmy ją ulokować na rynku, jeżeli chodzi o konkurencję.

Artur: Właściwie nie ma konkurencji, bo jest Stable Diffusion, który sobie świetnie radzi, ale jest Stable Diffusion z takim Linuxem. Musisz mieć mnóstwo wiedzy, co zrobić, żeby te narzędzia opanować i tam masterowanie tego narzędzia to jest po prostu już programowanie. Więc nie polecam, w zasadzie można, ale to jest bardzo, bardzo ciężkie. W Midjourney po prostu wchodzisz, musisz tylko się nie odbić od Discorda, jak od interfejsu UX-a, no i zaczynasz po prostu działać.

Karol: To powiedz o tym, co robisz.

Artur: Wszystko. Prezentacje, blog posty, social media, także eksperymentuję teraz ostatnio z wideo, bo to zaczyna być bardzo proste. Już nie jestem na samym Midjourney, chociaż wykorzystuję obrazki statyczne mid-journey do tego, żeby wrzucać na runway’a i tam dokładnie w dżinie drugim generować już na podstawie tego wideo. No i to widać, że ma nieprawdopodobnego powera, bo coś ci przyjdzie do głowy wieczorem, chcesz jakimś stylu zrobić, jakąś grafikę. Ja już po prostu mam taką fazę, że dużo podglądam. Mam 180 osób na Twitterze, które wrzucają taki prompt, że dzielą się swoimi promptami. No i po prostu sobie na własną potrzebę biorę takiego prompta, przerabiam i generuję u siebie. I po prostu raz, że mam go w bibliotece i zawsze mogę do niego wrócić i go na jego podstawie już się pobawić dalej. Ale też widzę po prostu, jakie efekty są możliwe do osiągnięcia.

Karol: I zasadniczo… Czyli co, uczysz się tak naprawdę przez podglądanie?

Artur: Absolutnie. Wiesz, tutaj nikt nie jest mądry, dopóki nie będziesz miał sztabu ludzi, którzy wokół ciebie będą tworzyli. I jeden stworzy przecież czystą laleczkę z wnętrzościami, a drugi zrobi coś w stylu jakiegoś bardzo znanego graficiarza albo komiksiarza. Ty zobaczysz, powiesz, wow, to jest bardzo fajne. Ja bym chciał coś swojego, takiego w swoim stylu. Są ludzie, którzy nie dzielą się żadnymi informacjami. Frustruje mnie to straszliwie, bo widzę efekty i chciałbym to robić co oni, ale trzymają to bardzo, bardzo blisko, co mnie dziwi, bo w sumie to nie jest ciężkie do zrobienia takiego reverse engineering, tylko że… Zabiera więcej czasu. Zabiera więcej czasu i moim zdaniem to jest takie trochę, czasami wręcz zahacza, wiesz, od jakiegoś takiego bufonady, że o, ja zrobiłem coś takiego, wiesz, i tutaj lajkujcie. No fajnie, ale przynajmniej ten krąg osób, które ja chcę oglądać, to są ludzie, którzy, wiesz, stuprocentowo dzielą się, pokazują efekt końcowy i mówię, o, tak do tego dochodziłem. Albo, nie wiem, cały proces na zasadzie, jak zrobić, żeby powtórzyć ten proces dokładnie, wiesz, tak jak zobaczyłem u kogoś i chcę sobie go u siebie odtworzyć. No i gość po prostu jedzie na tym Twitterze, to wszystko opisuje, bajka. Więc bardzo mi się podoba takie dzielenie, kontrybuowanie dla społeczności, plus widzę efekty, czyli naprawdę mogę oszczędzić mnóstwo pieniędzy i czasu, bo nie muszę szukać. I już się na tym złapałem, że więcej czasu zajmuje mi znalezienie danej grafiki niż wygenerowanie jej w promptach.

Karol: Jak w promptach?

Artur: Absolutnie, no bo wiesz, ty wiesz, co ci jest potrzebne, tak? Mężczyzna stojący z mikrofonem na tle jakiegoś na przykład fajnego obiektu. I zanim znajdziesz, wiesz, na wszystkich tych shutterstockach tego świata, to mija dekada. No bo ile razy, znaczy wiesz, jakich słów możesz użyć. A ty po prostu mówisz, no mam to w nosie. Idziesz do, promptujesz, zmienisz trzy razy, powiesz, dobra, wiesz, to to jednak zrób to na neutralnym tle, wytnę sobie tło, zrobię drugiego prompta, gdzie zrobię, wiesz, zblurowane tło, albo tło już se zbluruje w jakimś programie. I rzucę na to zdjęcie na tym pierwszym planie i to będzie działało.

Karol: Czyli są prezentacje, okładki, ilustracje, social media, książki, content?

Artur: Książek nie, no bo jak mówię, boję się tak praw autorskich, kwestii takich bardzo, bardzo oczywistych. Natomiast content tak, wspieram się w tworzeniu contentu w różnych mediach. Czasami to jest research, czasami to jest po prostu wiesz, przerób mi to, żeby to lepiej wyglądało, tak? Albo wydobądź z tego, przeczytaj mi ten cały artykuł i zrób z niego, wyprój go i zrób 10 bullet pointów, a potem na podstawie tych bullet pointów ja robię własną, jakąś średoczną twórczość. Także absolutnie tak generaltywna sztuczna inteligencja zostanie z nami, bo po prostu dowozi efekty tu i teraz i jest po prostu też cholernie tania.

Karol: Szybka i tania.

Artur: No szybka i tania. Jeżeli płacisz za dostęp do Midjourney, ja płacę obecnie 36 dolarów z podatkiem, a generuje prac, które są prawdopodobnie warte z kilkadziesiąt tysięcy, tak realnie rzecz biorąc, jakby mnie sprzedawał na wolnym rynku. To samo jest z chatem GPT. Nie jestem w stanie jeszcze raz policzyć, ile razy, wiesz, zapunktował mi tak, że to były raczej właśnie dziesiątki tysięcy złotych, a płacę za niego tamte, nie pamiętam.

Karol: A ChatGPT napisał ci jakiś viralowy tekst?

Artur: Nie, wiesz co, ChatGPT, ja staram się jednak, żeby być do końca szczerym i nie robię takiej sytuacji. Na Linkedinie korzystamy, bo jesteśmy w teamie już trzyosobowym i tworzymy teksty do newsletterów na Linkedina. Zadanie jest takie, że nie robimy nigdy jeden do jednego. Przerabiamy, jesteśmy ludźmi, którzy jednak szanują swoich odbiorców. I mam nadzieję, że to właśnie niedługo będzie podstawowa różnica. Znaczy, będziesz miał takich twórców, którzy będą mieli wszystko zautomatyzowane do poziomu takiego, że będą właśnie robili copy-pasta bezpośrednio z chata GPT. I takich, którzy będą nadal robili to na zasadzie twórczego przechcałcania, będą coś otrzymywali, ale to ich treść jest końcowo publikowana. I to będzie ta różnica.

Karol: Pogadajmy o API w takim razie. To czym jest Midjourney w połączeniu z API?

Artur: Midjourney to jest algorytm, który pozwala tworzyć obrazki. Koniec, kropka. W sensie text to image. Mam wrażenie, widziałem wczoraj jakąś reklamówkę, muszę to sprawdzić. Już chat GPT zaczyna iść w stronę bycia multimodalnym, czyli będziesz mógł sobie tworzyć w samym czasie GPT zapytania, na podstawie których będziesz mógł generować obrazki. I moim zdaniem to może być game changer, to znaczy bardzo dużo osób może nagle stwierdzić, że a, to sobie coś napiszę, o, generował mi obrazek, to ładnie wygląda, to zmieni ten obrazek i się strasznie w to wciągnął. Tylko nie wiem, bo jakoś mam cały czas ten Dall-E od OpenAI nie jest moim wyborem.

Artur: W sensie nie widzę tam takiego skoku jakościowego, jaki widzę w Midjourney. Sobie nawet wyhaczałem taką fajną infografikę, jak się Midjourney zmieniał. Ten sam prompt, ten sam seed od lutego 2022. To zmiany są gigantyczne. To jest jakbyś widział dziecko, które zaczyna się uczyć rysować i potem widział flamandzkiego mistrza, który pięknie, ślicznie.

Karol: Wracając do API, do automatyzacji prac działów marketingu, sprzedaży, grafiki. Opowiesz o tym, jaka jest wizja i czym tak naprawdę może być Midjourney w połączeniu z API, automatyzacją, jeżeli chodzi o tworzenie, publikację, weryfikację, reklam, konwersję i całą resztę.

Artur: Tu będzie to samo co już było. Tworzenie reklam na pewno, tylko myślę, że Google zamknie na przykład to w swoim ekosystemie. Chyba już nawet mają próby. Zamknie w tym sensie, że będą mieli własny mechanizm, bo oni są bardzo, bardzo bogaci w wiedzę, tylko ciężko im strasznie jakoś wyegzekwować ją. To jest dla mnie bardzo dziwne. To znaczy, że nie do końca wiem, dlaczego im nie wychodzą, bo Bard był w topą, z tragiczną. Wiem, że za chwilę po oni chcą naprawdę zrobić taką podstawową odpowiedź na GPT. I to ich naukowcy zbudowali generatywną sztuczną inteligencję. I co się stało, że oni po prostu nie potrafią, wiesz, zaznaczyć swojej obecności? To mnie strasznie, strasznie dziwi. Ale oni odpalą. Na pewno odpalą, bo to jest zbyt duże korpo. Być może muszą zmienić bardzo dużo, powyrzucać bardzo ważne osoby, ale oni odpalą.

Karol: Jak odpalą, to będzie… Pytanie, czy oni dysponują czymś, co będzie strzelał w dziesiątkę za rok czy za półtora?

Artur: Wiesz co, oni muszą teraz to pokazać, bo oni strasznie dużo rynku już stracili. Wiesz, właściwie nie mówi się o niczym innym od listopada zeszłego roku, tylko odbijają. A oni jak wchodzą, to się odbijają, taka jest niewidzialna ściana. Nawet Microsoft, który nigdy nie miał nic wspólnego z reklamą, oczywiście można powiedzieć miał swoją wyszukiwarkę i przeglądarkę i ekosystem reklamowy, ale nikt z tego nie korzysta. Wracając do Meritum. Będzie oczywiście, można wykorzystać bardzo dobrze Midjourney do tworzenia reklam. Na chwilę obecną niestety nie mam takiej wiedzy, nie wydaje mi się, żebyś mógł się podłączyć do jakiegoś API. Nie wiem, czy Midjourney ma API takie, które pozwala na przykład na zrobienie czegoś bardzo, na dużą skalę.
Więc to wyklucza ci jakieś takie robienie masowe, typu, wiesz, zróbmy 500 grafik, potem zrobimy testy A, B, OpenAI, wcześniej GPT, wygenerujemy do tego content, zrobimy, wiesz, do tego w wersji językowej i tak dalej. Tego się chyba jeszcze nie da zrobić, natomiast jestem przekonany, że oni też muszą się rozwijać, a ponieważ jest to organizacja, która tylko i wyłącznie idzie w tę stronę, to nie jest jakaś odnoga, która pozwoli im na dobrą emeryturę, ale mają 30 jeszcze innych rzeczy. Także oni się muszą skoncentrować na zrobieniu czegoś raz i dobrze. Mam nadzieję, że Midjourney po prostu odpali w dobrą stronę i na chwilę obecną oni są już taką top of the mind aplikacją czy narzędziem do robienia grafik i to się szybko nie zmieni. Jest kilka innych, ale już zaczęła się specjalizacja. Są narzędzia dla gamedevu, są narzędzia dla innych dziedzin, natomiast Midjourney jest taki bardzo ogólny, ale nikt na razie nie powie, że jest narzędzie, które jest od niego lepsze.

Karol: Organizujesz szkolenia z Midjourney. Czego uczysz?

Artur: Podstaw, wiesz, bo ludzie nie znają podstaw. Znaczy, ja mogę oczywiście bardzo fajnie opisywać o funkcji inpainting albo jak robić zooma i powiększać jakieś tam części obrazka, ale ludzie tak naprawdę na początku potrzebują kompletnie absurdalnych podstaw typu w ogóle jak założyć konto.No i co ja potem mam zrobić?I ten Discord, ja w ogóle nie znam tego Discorda.Niech pan powie, gdzie mam wpisywać ten prompt.Aha, a mi się ten prompt nie udaje wrzucić.A, bo mam wpisać image i slash.No dobra, to teraz już wiem. I widziałem to, bo zrobiłem najpierw kurs bezpłatny hellomidjourney.pl, gdzie 3,5 tysiąca osób mi się zapisało i korzystają z tych informacji, bo widzę po tym, jak hobby chodzą po tym serwisie. Ale ludzie naprawdę oczekują absolutnie pomocy, takich w najprostszych rzeczach, więc to raczej… Prowadzenie na rękę tak naprawdę. Tak, znaczy od samego początku.

Karol: Wytłumacz mi, pokaż co, jak, gdzie, jak to mogę wykorzystać. Jak mam to zrobić? Do czego mam to zrobić?

Artur: Dlaczego mi jest to w ogóle potrzebne? Dlaczego w ogóle miałbym korzystać? Ludzie nie mają takiej wyobraźni. I być może to znowu odpowiedź na pytanie, co ten AI z nas zrobi. W wielu wypadkach on będzie tak super narzędziem dla ludzi, którzy mają mało oczekiwania, że oni go uznają za boskie. A dla tych, którzy są w tym procencie albo dwóch, to będzie takie okej, fajnie, ale… Tym się różnią chyba artyści od twórców. No i ci, którzy wiedzą, wiesz, trochę coś o, nie wiem, o sztuce czy o literaturze i mogą ocenić, czy to jest bełkot napisany, wiesz, przez pięcioklasistę, takiego, wiesz, bardzo dołorosłego grafomana, czy to jest naprawdę poważna literatura. Bo AI… nie zrobi nic większego niż człowiek. Ja wiem, że już są badania na to, że ja jestem kreatywnym od większości ludzi. Ja się z tym zgadzam. Ale to zawsze było tak, że większość to była jednak średnia wartość, tak, na wszystkich tego zakresach. I nikt nie oczekuje, że jak ktoś ma inteligencję daleko poniżej tej średniej, no to dla niego wszystko będzie superciężkie, strasznie interesujące, w zasadzie, o, tego nie widziałem, tego nie potrafię zrobić. No ale to dla mnie jest oczywiste, że na AI dla osób, które są gdzieś tam właśnie w środku będzie bardzo fajne narzędzie. A dla tych, którzy są na samym końcu, to będzie wystarczało, ale będzie tak troszkę na zasadzie, no dobra, ale coś jeszcze więcej. Z drugiej strony więcej osób na rynku jest tych, którzy potrzebują właśnie, są średni i przy odpowiedniej opłacie oni są w stanie wejść w interakcję z narzędziem, zaczerpnąć z niego. I są też już badania w organizacjach ludzi, którzy dostają AI do ręki. Zwiększają efektywność. Zwiększają efektywność, zwiększają kompetencje, zwiększają po prostu, angażują się bardziej i otrzymują szybko wyniki. Ci, którzy znają bardzo dobrze dane narzędzie i są dobrymi fachowcami, nie uzyskują takiego skoku. W związku z tym, wniosek jest taki, dajcie ludziom dostęp do AI, to wam się zwiększy produktywność, zwiększy wam się umiejętność, skoczą wam kompetencje. Nie chcecie dawać tym ludziom AI, no to będziecie mieli problem, bo za chwilę po prostu wam się przestanie to spinać.

Karol: Narzędzie, świadomość, umiejętności, wzrost efektywności.

Artur: I pod koniec dnia, ja wiem, że wyrzucanie ludzi jest ogromnym błędem, ale no wy się przed tym nie obronicie, skoro wasi ludzie będą mało kompetytywni, nie będą mieli wiedzy, a firma obok będzie miała trzech ludzi, a nie trzydziestu i będzie robiła dokładnie to samo co wy. Wasz CFO od razu powie, że po prostu trzeba powywalać ludzi, bo to jest najszybsze i to będzie ogromnym błędem. Ja teraz jestem zdania, że tylko głupie firmy zwalniają ludzi, spowoduje jaja. To znaczy, że to jest porażka liderów i porażka przede wszystkim sposobu dystrybucji wiedzy.

Karol: Nauczmy jak to wykorzystywać i rośnijmy razem.

Artur: No tak. Jak trochę powiedzieć, wiesz co, to zwolnijmy ludzi, bo nie umieją posługiwać się 15 lat temu pakietem Office. Czy lepiej jednak jest niej nauczyć ich, nie poświęcić czasu i mieć tych ludzi, którzy mają zdolności pisania i robienia w Excelu, czy powiedzieć nie, bo wyście do tej pory pracowali na kartkach i ołówkach, to was zwalniamy i bierzemy takich, co są umiejącymi. Pewnie, że można, tylko tracisz ogromną część wiedzy, która odpływa z tymi ludźmi. To jest po prostu nieludzkie. Dlaczego się pozbywają ludzi? Dlatego, że ktoś nie opanował pewnej technologii. No a za pięć lat wejdzie kolejna technologia. To nauczmy się jako organizacja być na tyle otwarci, że implementacja nowych rozwiązań jest prosta. I okej, zwalniajmy tych, którzy mówią, nie będę się uczył. Rozumiem to. Czyli podejmujesz świadomą decyzję. Nie chcesz nauczyć się czegoś nowego, w związku z tym musimy cię zastąpić. Ale zwalnienie tylko dlatego, że przychodzi nowa technologia i to będzie bardziej opłacalne, uważam po prostu za No straszny dramat.

Karol: Kogo czytać, kogo obserwować, kogo śledzić?

Artur: Już 100 osób, tysiące i ja mam z tym problem, bo musiałbym to wymieniać godzinami.

Karol: Ktoś, kto przychodzi ci pierwszy do głowy?

Artur: Michał Jaskulski. Wiesz, to jest osoba, która moim zdaniem świetnie sobie dekonstruuje tą rzeczywistość, związaną z AI-em. Dużo próbuje, jest też programistą, w związku z tym koduje. Ma swój taki projekcik, który właśnie tam jest, ma takie osobowości AI-owe. To myślę, że jest to bardzo ciekawa osoba, która pokazuje, jak to wygląda, przy okazji dzieli się takimi swoimi przemyśleniami. Aleksandra Przegalińska od strony naukowej, tutaj bardzo polecam, panią profesor, bo naprawdę Ola ma bardzo dużo wiedzy, szczególnie, że ona robi to też od dekad, więc to nie jest tak, że trzeba się interesować tym. Ma duży kontakt przede wszystkim z anglojęzycznym internetem i z anglojęzycznymi badaniami. W związku z tym mam wrażenie, że to jest zupełnie inny poziom niż w Polsce. Na pewno Bartek Pucek. Bartek Pucek jest zaangażowanym inwestorem. Między innymi zainwestował w Eleven Labs. W związku z tym wie dokładnie co tam się dzieje. Na Eleven Labs dostał kasyę od Andreessena Horowitza.

Karol: I technologię mają rzeczywiście genialną.

Artur: To jest wiesz, jak oni coś inwestują, to muszą wierzyć albo jeżeli nawet mają z tym problem, że uwierzeniem to dają ci takie zaufanie i taką olbrzymią ilość wsparcia, że po prostu ten biznes musi się udać.

Karol: To co? Ukłony dla naszych słuchaczy?

Artur: Ukłony!

Karol: Niech #AI będzie z nami wszystkimi.

Artur: Tak, uczcie się wszystkim, bądźcie otwarci. Ja wiem, że to jest taki, jak to powiedzieć, powtarzane, pewnie słyszycie to wielokrotnie, ale no… Też nie lubię tego zwrotu, ale go użyję, że ludzie nie zostaną zwolnieni przez AI, tylko zostaną zwolnieni przez tych, którzy będą AI znali lepiej od nich. I wyświechtany slogan, oklepany, ale powiem szczerze, tak, tak będzie, dlatego że… Narzędzie w rękach człowieka. Ludzie, którzy zmasterują te narzędzie, będą warci olbrzymie pieniądze, bo znaczy, że oni będą mogli, wiesz, w ciągu jednego dnia zrobić 15 różnych rzeczy i nie to, że oni będą mega produktywnie i po prostu będę naprawdę mogli dzięki temu robić ciekawe rzeczy. Bo jeżeli ja nie znam się na rysowaniu, a mogę wziąć AI, który za mnie to zrobi, to równie dobrze mogę nie umieć programować, a po prostu trzeba GPT, żeby napisał dla mnie jakiś interpretator albo kawałek kodu, który sobie wkleję, nie wiem, między WordPressem tam, a jakąś bazą danych. Ja nie muszę wiedzieć, co chcę zrobić. Napisz mi jakiś interfejs między takim, a takim środowiskiem. Tak? I wklejam go. Więc to jest piękne. Musisz mieć właśnie wyobraźnię. To, co nas teraz ogranicza, to jest nasza wyobraźnia.

Karol: Otóż to.